Przeraża mnie nasz sposób komunikowania się. Szczególnie, anonimowość powoduje bezkarność. To, że możemy zabrać głos, wypowiedzieć się na każdy temat i w dowolnym medium, nie upoważnia nas do cholery, aby obrażać, poniżać, jątrzyć. A gdzie podstawowe zasady komunikacji? Oceniam zdarzenie, nie osobę. Mówię we własnym imieniu, a nie w imieniu całego świata. Nie obrażam, ale mówię o własnych odczuciach. To, że możemy zabrać głos w dyskusji, i nie podawać swojego nazwiska, nie upoważnia nas do braku szacunku dla odbiorcy, mniejszości, inności. Do używania języka nienawiści. Do wypowiadania się na każdy temat. Do bycia ekspertem w każdej dziedzinie. Im większy krzykacz, bardziej wulgarny, tym ma mniej do powiedzenia. Brakuje merytorycznej rozmowy, zrozumienia, a przede wszystkim słuchania. Słuchania i empatii. Chęci poznania argumentów drugiej strony. Słuchania i współodczuwania. Mam poczucie, że żyję w ksenofobicznym, zaściankowym kraju. Każdy może wykrzyczeć co myśli, tylko tak naprawdę, niewielu ma coś ciekawego i rzeczowego do powiedzenia.